Oczy Matki
Dlaczego w oczach twoich brak pieszczoty Mamo?
Dlaczego patrzą z tak surowym chłodem?
Jaki tam smutek legł żałobną plamą
I jaki ból z nich wyżarł całą słodycz?
Jeszcze niedawno skrzyły się błękitem,
Przelotną łzę natychmiast rzęsa starła,
A teraz szarą mgiełką są pokryte,
Dalekie, puste, jakby już umarłe.
Dziecko moje! Oczy waszej matki,
Te oczy
Martwe, na pozór żyjące,
Zamarły raz w obliczu złej zagadki
Spalone łzą jak śmierć, jak żar piekącą
W tę straszną noc, gdy obca dłoń zdradziecka
Rzuciła w okno latarki blask,
Oślepły, patrząc na Golgotę dziecka
W deszczową noc wyrzuconego z domu.
Te oczy
Nie płaczące wobec wroga,
Nie próbujące skamleć zmiłowania
Na dnie ukryły oszalałą trwogę
I krwawą mękę, mękę pożegnania.
W nich skrzepło zimno sybirskiego lodu,
W nich zastygł ból i dziki krzyk z otchłani
I pierwszy dzień, waszego dzieci, głodu!
Nie dziwcie się, że nie są jak bławatki,
Nie dziwcie się - czy może być inaczej?
O dzieci moje! Oczy waszej Matki
Już nie zaśmieją się i nawet... nie zapłaczą.
Anna Rudawcowa