Pri la burdo kiu ludis dum nupto
Invitis oni la burdon
Por ke ludu ĝi dum nupto.
Geedziĝis en mateno
La tulipo kun abelo.
La burdo muzikanto
Konis multajn, belajn kantojn.
Ĝi plej bele en la mondo
Sur klarneto ludis solo.
Kompreneble, ke dum nupto
Devis ludi fama burdo.
Krome, volis la geedzoj,
Ke ĝi ludu en ĝardeno.
Ludis ĝi pri la printempo,
Pri rufa pinio sola,
Sovaĝa arbusto roza
Rompita dum tempesto.
Poste pri la ĉerizarbo,
Kiu havis belan sonĝon,
Sekve pri la miozotoj
Kaj dancantaj etaj gnomoj.
Ĉe muziko bela tia
Gastoj estis kortuŝitaj.
Sidis muŝo sur folio
Aŭskultante melodiojn.
El okulo de edzino abela
Falis ora larmo miela.
La tulipo per petalo
Ankaŭ kaŝe viŝis larmon.
Demandis la limakoj:
"Kiu estas muzikanto?
Kiu ludas la kantetojn?"
Ja la burdo sur klarneto!
Verda, malgranda rano
Apogis kapon per manoj.
Aŭskultante la muzikon
Forgesis pri cikonio.
Kaj poste, neatendite,
Burdo ludis tiom vigle,
Ke ridis lipoj, okuloj,
Ne povis haltiĝi piedoj.
Dancis vico de la gastoj,
Distrita per verva takto.
Dancis gastoj dum la nupto,
Laŭ muziko de la burdo.
Tiom vigle oni dancis,
Ke ranetoj piedojn tordis
Kaj la bluaj miozotoj
Perdis siajn, novajn botojn.
Malfeliĉa la skarabo
Truis sian oran frakon.
Etaj muŝoj malsaniĝis,
Ventrojn siajn tiom skuis,
Ke ricevis de abelo
Amaran teon, ne mielon.
Esperantigis Danuta Kowalska |
| O trzmielu co grał na weselu
Zaproszono pana trzmiela
Do ogrodu na wesele,
Zaproszono go nad ranem
Na ślub pszczółki z tulipanem.
Trzmiel-artysta, trzmiel-muzykant
Różnych piosnek znał bez liku,
No i chyba nikt na świecie
Nie grał piękniej na klarnecie:
Nic dziwnego, że wesele
Nie odbyło się bez trzmiela
I, że chcieli państwo młodzi,
By im zagrał coś w ogrodzie.
Najpierw zagrał pieśń o wiośnie,
O samotnej rudej sośnie
I o krzaku dzikiej róży
Połamanym podczas burzy.
Potem grał o białej wiśni,
Której piękny sen się przyśnił.
Potem grał o niezabudkach
I tańczących krasnoludkach.
Grał tak cudnie, tak wspaniale,
Że się wszyscy dziwowali.
Na listeczku siadła mucha
W trzmiela patrzy, słucha, słucha.
Złota pszczółka - panna młoda
Uroniła łezkę miodu,
A tulipan żółtym płatkiem
Oczy też otarł ukradkiem.
I pytały się ślimaki:
"Kto to taki? Kto to taki?"
Skąd piosenka cudna leci?
A! to trzmiel gra na klarnecie!
A zielona mała żabka
Wsparła łeb na cienkich łapkach
I słuchając tego grania
Zapomniała o bocianie.
No o potem oczywiście
Trzmiel grał tańce tak siarczyście,
Że się śmiały oczy, usta,
Że nie mogły nogi ustać.
Ciągnie gości długi łańcuch
Rozbawionych skocznym tańcem,
Tańczą goście na weselu
Przy muzyce pana trzmiela.
Tak tańczono, że ropuszki
Wykręciły sobie nóżki,
A błękitne niezabudki
Pogubiły nowe butki,
A żuk nawet był w rozpaczy,
Że zdarł w strzępy złoty fraczek.
Lecz najgorzej wyszły muszki:
Tak wytrzęsły sobie brzuszki
Że musiała dać im pszczółka
Zamiast miodu - gorzkie ziółka.
Anna Rudawcowa |