Raporty z Bona Espero


Raporty pisał esperantysta z naszego klubu, który mieszkał w Bona Espero pięć miesięcy Aleksander Zdechlik.


Kukułcze jajo!

Tym razem nie będę pisał o przyrodzie w Brazylii. Nie wiem też, czy takie ptaki jak kukułki występują w Ameryce Południowej. Moja relacja dotyczy 15-nastoletniej niepełnosprawnej dziewczyny, która miała to nieszczęście że zabiła człowieka. Nie wiem jaka była przyczyna tej tragedii, obrona własna czy wyłudzenie rozbójnicze. Fakt, dziewczyna zabiła dorosłego mężczyznę używając kamienia. Prawdopodobnie gościu nie był zbyt trzeźwy.
Jako nieletnia, dziewczyna korzysta z praw przysługujących dzieciom, chociaż 16-latkowie mają w Brazylii prawo wyborcze. Dziewczyny nie można przetrzymywać w więzieniu, a placówek dla nieletnich jest niewiele w Brazylii.
Sędzina w Sądzie w Alto Paraizo zadecydowała, że dziewczynę należy umieścić w Bona Espero. W ostatnim okresie Bona Espero zajmowało się dziećmi z problemami ale ten etap jest już zamknięty. W odpowiednim czasie poinformowano o tym instytucje państwowe i przystąpiono do reorganizacji. W Bona Espero nie ma w tej chwili warunków do zajmowania się dziećmi szczególnie tak trudnymi. Nie ma tutaj pedagogów ze specjalizacją dotyczącą młodzieży trudnej. Decyzja sądowa spadła na Bona Espero nieoczekiwanie i bez jakiejkolwiek konsultacji. Można sobie wyobrazić hałas medialny, kiedy jakiś polski sędzia zmuszałby polską instytucję prywatną do prowadzenia opieki nad takim dzieckiem.
W prawie brazylijskim decyzje sądowe są bardzo trudne do zmiany, a procedury odwoławcze bardzo długotrwałe. Prawnicy na zlecenie Bona Espero rozpoczęli procedurę odwoławczą a funkcyjni w Bona Espero przygotowali noclegi i wyżywienie dla dziewczyny. Dziewczyna korzysta ze swobody poruszania się po terenie Bona Espero, bo nie ma tutaj wysokich murów, które utrudniłyby jej oddalenie się. Prawo zabrania zmuszania dziewczyny do wykonywania jakichkolwiek prac, a specjalistów którzy zorganizowaliby jej rozrywkę brak. Przyjeżdżają co prawda jacyś ludzie z organizacji zajmującej się trudną młodzieżą, ale po dwóch godzinach nie ma po nich śladu. Nudno musi zatem być dziewczynie tym bardziej, że albo nie chce, albo nie umie posprzątać za sobą w pokoju. Dodatkową niedogodnością są wieczorne przyjazdy pielęgniarek, których zadaniem jest tylko podanie leków (prawdopodobnie uspokajających) dziewczynce. Oczywiście pielęgniarz czy pielęgniarka zostają na całą noc i rano skoro świt znikają.
Nuda i chęć zwrócenia na siebie uwagi spowodowały, że dziewczyna już trzykrotnie próbowała uciekać z Bona Espero. Dla funkcyjnych w Bona Espero to stan największego stresu, bo w świetle prawa są odpowiedzialni za dziewczynę. Muszą oni nawet nocować w Bona Espero chociaż ich rodziny też ich potrzebują. Ostatnia ucieczka miała miejsce w wigilię. Na szczęście ze stolicy przyjechali Urszula i Giuseppe Grattapaglia i przejęli na okres Świąt dowodzenie. Inni mogli odpoczywać.
Po ostatniej ucieczce instytucje państwowo-sądownicze wydały nakaz przywiezienia do Bona Espero ojca dziewczynki w celu zapobieżenia ucieczkom dziewczynki. Ta decyzja jak do tej pory jest skuteczna. Dziewczyna już nie ucieka i widać wyraźnie że się uspokoiła.
Dlaczego zatem nie można jej było pozostawić w domu? Rodzina i znajomi ofiary zbrodni zagrozili zemścić się na dziewczynce i jej powrót do miejsca zamieszkania jest obecnie niemożliwy.
I tak nieszczęśliwa decyzja małoletniej, która spowodowała tragedię i w konsekwencji mord skutkuje w dalszym ciągu i to w majestacie prawa powstawaniem nowych ofiar.
Ofiarą jest ojciec dziewczyny, który nie może zajmować się swoim polem i w rezultacie pozbawiany jest środków do życia .
Ofiarami są instytucje państwowe, które tracą czas na poszukiwania dziewczyny i ponoszą duże koszty na przejazdy swoich funkcjonariuszy do Bona Espero z Alto Paraizo (40km).
Ofiarą jest Bona Espero, z którą to instytucją nikt nie chce rozmawiać o poniesionych kosztach związanych z podrzuconym "kukułczym jajem".
Jak długo to będzie trwało? Zobaczymy, jeszcze trochę czasu w Bona Espero spędzę!


Moja praca w Bona Espero

W poprzednich raportach wspomniałem, że instalacje elektryczne w Bona Espero są wykonane po amatorsku. Tutaj w zasadzie cała instalacja elektryczna wymagałaby remontu kapitalnego. Należałoby zacząć od projektu, aby później
z całą konsekwencją go realizować.
Nie jest to jednak tylko problem techniczny ale i ekonomiczny. Bona Espero musi mieć wystarczające dochody aby móc inwestować. Potrzeb jest tutaj wiele i to nie tylko w mojej dziedzinie. Wspomnę tylko, że dach wykonany jest z eternitu. W Polsce wszystkie płyty eternitowe jako rakotwórcze wycofuje się. Problem wymiany dachu przyjdzie do Bona Espero z pewnością, tylko że nie wiadomo kiedy.
Moją pierwszą pracą było usunięcie z oprawki lampy resztek po rozbitej żarówce. W zasadzie nie jest to nic trudnego, ale żeby to zrobić bezpiecznie, należy skutecznie odłączyć obwód lampy od zasilania elektrycznego. I tutaj powstaje problem, warsztat w którym ta lampa się świeciła nie ma zabezpieczeń, aby wykonać tę pracę należy wyłączyć całe Bona Espero.
Trochę "kozakuję" i wykonuję tę pracę bez wyłączania Bona Espero.
Inne zadanie jakie dostałem do wykonania to wymienić wyłącznik oświetlenia zewnętrznego, bo się zepsuł. Dawniej za pomocą tego wyłącznika załączało się podobno fragment oświetlenia przydomowego a teraz to oświetlenie świeci się stale.
Otwarłem wyłącznik i moje zdziwienie było oczywiste, to nie jest tylko wyłącznik, ale także "rozetka" z kilkoma obwodami elektrycznymi. Rozetka w naszym znaczeniu to puszka zaciskowa, a tutaj to mnóstwo przewodów skręconych ze sobą i zaizolowanych, że nie można to nazwać mianem rozetki.. Po odłączeniu przewodów od wyłącznika, stało się oczywiste, że wyłącznik jest dobry. Cóż zatem zrobić? Poskładać do stanu początkowego, bo zbliża się zmrok i zastanowić się. Z ponownym połączeniem przewodów był problem. W pewnym momencie zacząłem wątpić czy dam sobie radę i czy nie będzie trzeba wołać brazylijskiego elektryka, ale jakoś sobie na szczęście poradziłem.
Po przemyśleniach, po dwóch dniach powróciłem do tego zadania ponownie. Tym razem byłem skuteczny
i połączyłem obwody według życzenia zleceniodawcy. Czego się przy tym nauczyłem, tego nie można opisać. Tutaj nie ma jeszcze zastosowania przewód ochronny PE. Przewód neutralny może mieć każdy kolor. U nas jest to kolor niebieski. Wyłącznik niekoniecznie musi być wpięty w fazę, a na gwincie oprawki oświetleniowej może pojawiać się faza.
Po tych doświadczeniach zaproponowałem taki plan prac elektrycznych w Bona Espero.
1) Najpierw należy uruchomić wszystko co do tej pory działało.
2) Następnie poprawiać tak tę instalację aby było bezpieczniej.
Na taki, a nie inny plan prac ma wpływ to, że już w niedługim czasie wypełnią się pokoje gośćmi, a ci potrzebują mieć w pokoju przynajmniej światło i sprawne gniazdko elektryczne.

Upłynęły już 2 tygodnie

Czas mija szybko. Ani się obejrzałem a już jestem w Bona Espero ponad
2 tygodnie. Co w tym czasie się wydarzyło? W Bona Espero udało mi się naprawić kilka rzeczy.
Tutaj jest ciepło, można wieczorem chodzić w koszulce z krótkim rękawem. Za to do Polski przyszło ochłodzenie i wg wiadomości w Warszawie jest -2 st.C.
Ale zawsze jest coś za coś. W Polsce zapomniało się o muchach a tutaj jest ich dużo. Czuję się trochę jak w lecie na wsi u teściów. Upały nie dokuczają, ale każdą pracę na powietrzu potrafi przerwać krótkotrwały ulewny deszcz.
W zeszłym tygodniu w piątek korzystając z Internetu dowiedziałem się
o sukcesie polskiego esperanta, czyli o wprowadzeniu języka esperanckiego na listę niematerialnego dziedzictwa narodowego. Tutaj w Brazylii ta wiadomość jest odbierana jako prawdziwy sukces.
Jest okazja aby wieczorem wypić szampana z tego powodu. Przy okazji gratuluję Kazimierzowi Krzyżakowi za pomysł, a Jerzemu Walaszkowi za prace wdrożeniowe i wielu innym, którzy chociażby w niewielkiej mierze przyczynili się do tego sukcesu.
A teraz panie i panowie zastanówcie się jak ten sukces wykorzystać! Czy macie jakiś pomysł?
W Bona Espero jest jeszcze kilka dobrych wiadomości. Panią Urszulę Gratapaglia powiadomiono (też w piątek), że jest zaproszona na spotkanie w sprawie esperanta z kilkoma ambasadorami w stolicy Brazylii. Drugą ważną wiadomością dla Bona Espero było rozpoczęcie prac remontowych mostu na polnej drodze wiodącej do Bona Espero.
Tak sielsko było do soboty kiedy to wieczorem nastąpiła przerwa w dostawach energii elektrycznej. Z małymi wyjątkami taki stan trwał do poniedziałku włącznie. Okazało się, że nie było energii elektrycznej w całym Alto Paraizo. W poniedziałek były trudności ze zrobieniem zakupów. Oczywiście, w mieście nie można było skorzystać z Internetu.
W Bona Espero ten trudny czas dało się jakoś przeczekać ponieważ my mieliśmy wodę, a w mieście mieszkańcy musieli po wodę chodzić do rzeki.
We wtorek powróciła do nas cywilizacja jest prąd. Mamy zatem tutaj prawie wszystko, brakuje tylko Internetu, ale prawdopodobnie w poniedziałek 1 grudnia będzie naprawiony.

Pierwsze dni w Bona Espero

Sobota, 15-go listopada jest w Brazylii świętem narodowym. Tego dnia ileś lat temu Brazylijczycy wygonili króla i ustanowili republikę. W oczach zwykłych Brazylijczyków sytuacja zmieniła się radykalnie zamiast jednego rządzącego (czytaj"złodzieja") kraj stał się demokratyczny i ma wielu rządzących (czytaj: "wielu złodziei"). Muszę przyznać, że takiej opinii o demokracji jeszcze nigdy nie słyszałem, ale o ciągu do "koryta" w wykonaniu deputowanych to jak najbardziej.
Pracownicy Bona Espero w sobotę mają wolne, chociaż co tutaj jest ciekawego do roboty, dlatego wszyscy coś robimy. Ja naprawiam - wielkie słowo - mierniki elektryczne. Po otwarciu obudowy okazuje się, że jest potrzeba wymiany baterii aby cokolwiek wiedzieć o stanie mierników. I tutaj powstaje kolejny problem. Po wszystko trzeba jechać do Alto Paraizo, czyli 20 km w jedną stronę i 20 km w drugą stronę.
Po południu nadarza się okazja pojechać do miasta, bo Tota w Brasylii zakupił nowy zasilacz i przekazał go "kurierem" czyli taksówką do Alto Paraizo. Jest nadzieja, że po wymianie zasilacza będzie działał Internet, więc po obiedzie razem z Giuseppe jedziemy do miasta.
W mieście otwarte jest wszystko, takie mam wrażenie. Okazuje się, że działają tylko sklepy spożywcze, dlatego kupno baterii i innych detali elektrycznych musi poczekać. Docieramy do miejsca gdzie znajduje się przesyłka. Odbieramy ją i szczęśliwi wracamy do domu.
Po drodze zadaję pytanie Giuseppe jak tutaj w Brazylii, a szczególnie w Alto Paraizo, działa poczta.
W odpowiedzi dowiaduję się, że nie dociera ona do Bona Espero. Korespondencja i ewentualne paczki docierają tylko do urzędu pocztowego w mieście skąd trzeba sobie je odebrać. Tak samo bywało kiedyś z telegramami. Niech żyje Internet!
Natychmiast po powrocie przystępujemy do obiadu i do uruchamiania Internetu. Okazuje się, że nie tylko zasilacz się zepsuł ale także modem iinternetu dalej nie będzie.
Wieczorem po kolacji oglądamy film tym razem brazylijski o Bona Espero.

Niedziela 16-go listopada jest tutaj w Bona Espero takim samym dniem jak każdy inny. Wprawdzie pracownicy mają wolne ale chociażby z nudów chciałoby się coś robić.
Ja zająłem się konwersacją z Reginą, która zna wiele słów esperanckich, ale ma kłopoty z ich poprawnym użyciem. Ponieważ mieszka w Brazylii ciągle wplata jakieś słowa z języka portugalskiego. Ewidentnie, Regina potrzebuje konwersacji, bo w mieście w którym mieszka jest odcięta od świata esperanckiego. Jej zasób słów pozwala na całkiem ciekawą i długą konwersację.
Po podwieczorku rozpoczynam naukę szachów z Marcelem. Marcel z Internetu zna już podstawowe ruchy. Zatem naukę szachów mogę zacząć od innego pułapu.
Wszędzie otacza nas dzika przyroda. Nie znam tych zwierząt, ale te chwile podczas których pozwalają się oglądać są wspaniałe. Miałem okazję oglądać ptaka drapieżnego którego z powodzeniem przeganiał maleńki ptaszek, nieprzerwanie dziobiąc tego dużego ptaka w czasie lotu. To była walka Dawida z Goliatem
Zajęcia na powietrzu są przerywane przez ulewne deszcze, które po pewnym czasie zanikają.
Tutaj jest lato czyli pora deszczowa.

W poniedziałek 17-go listopada jacyś ludzie od rana coś robią. Okazuje się, że instalują antenę satelitarną. Po obiedzie z Urszulą Grattapaglia jedziemy znowu do miasta. Tym razem głównym celem jest wizyta u specjalisty od elektroniki i sprawdzenie modemu.
Po dostarczeniu modemu przybywamy do innego znajomego Urszuli czyli do męża jej wychowanki. Jesteśmy tu serdecznie witani i możemy używać Internetu do woli i za darmo.
Wreszcie mogę zrobić coś w ramach esperanto-sumo i wysłać raport do Japonii do Hori'ego Yasuo. Następnie jedziemy do sklepu z materiałami elektrycznymi, gdzie za ladą siedzi inna wychowanka Urszuli. Kupujemy tam kilka detali elektrycznych, które potrzebuję do prac.
Kończąc wizytę w Alto Paraizo docieramy do fachowca, który w międzyczasie sprawdził modem i rzeczywiście potwierdził nasze przypuszczenia. Modem też został zniszczony przez piorun. W Polsce na tym prawdopodobnie zakończyłaby się sprawa, ale trafiliśmy nie na byle jakiego fachowca. Zauważył on, że modem jest państwowy, następnie zadzwonił do właściciela modemu przedstawił sytuację i otrzymał zapewnienie, że w piątek 21-go listopada przybędzie ktoś z nowym modem i zasilaczem. Ciekawe, czy tak się stanie. Pożyjemy, zobaczymy. Po powrocie zauważamy że antena satelitarna działa i od tej chwili mamy dostęp do ponad 100 programów, w tym do Deutsche Welle. Można zobaczyć co się dzieje w Europie.

Zdjęcia z Bona Espero zrobione przez Aleksandra w dniach: 15-17 listopada 2014

         

Pierwszy cały dzień w Bona Espero

W piątek 14-go listopada rano dowiedziałem się, że owady które mnie wczoraj atakowały są niegroźne. Są to termity, które wyfrunęły z termitiery po śmierć i że po kilku dniach to zjawisko ustąpi. Po śniadaniu razem z Urszulą Grattapaglią pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka do Alto Paraizo, aby odebrać pocztę mailową, bo jak już wcześniej wspomniałem internet w Bona Espero nie działał z powodu uderzenia pioruna. Dla mnie była to okazja przekazać dla wszystkich najbliższych pozdrowienia i wiadomość że dotarłem do celu szczęśliwie. Ponadto poinformowałem Hori-ego Yasuo, że w tej chwili mam trudności z pomaganiem mu w Listopadowym Esperanckim Sumo.
W kawiarence internetowej okazało się, że wtyczka z mojego komputera wymaga tutaj specjalnego adaptera. Później taki adapter otrzymałem w Bona Espero od Giuseppe.
Pobyt w mieście został także wykorzystany na zakupy tych produktów, których w Bona Espero się nie wytwarza. Ja kupiłem napoje, dwie puszki piwa i butelkę guarana. Z walorami smakowymi guarany byłem zapoznany już wcześniej. Bardzo mi ten napój smakował. Na temat tego napoju opinię mają w Bona Espero podobną do naszej w stosunku do coca coli. Jest to napój, w którym jest dużo chemii.
Eskapada do miasta prawie zawsze zajmuje pół dnia. Po powrocie szybko przyszedł czas na obiad i sjestę trwającą do podwieczorku.
Po podwieczorku Giuseppe pokazał mi podstawowe urządzenia elektryczne w Bona Espero. Muszę stwierdzić, że instalacje elektryczne w Bona Espero są wykonane po amatorsku. Będę miał z tym dużo pracy.
Zmierzch zapada szybko. Przychodzi czas na kolację, a po niej wyświetlony został film Romana Dobrzyńskiego o Bona Espero. Bohaterem wieczoru był malutki Marcelo, któremu udało się uruchomić odtwarzacz i telewizor. My dinozaury, chociaż z wyższym wykształceniem, mieliśmy z tym kłopoty.
Po filmie, powtórka z rozrywki z dnia wczorajszego, kolejna walka z owadami. Tym razem poddałem się szybko, bo zrozumiałem, że tu w Bona Espero należy żyć w zgodzie z naturą.
Z zaśnięciem nie miałem problemu albowiem brazylijska godz. 20-a to w Polsce godz. 23-a, a mój zegar biologiczny się jeszcze nie przestawił.

Pierwsze godziny w Bona Espero

Pierwsze godziny w Bona Espero były bardzo miłe i upłynęły na rozmowach z Urszulą i Giuseppe Gratapaglia. Urszula korzystała także z okazji, że wśród nas był jeszcze Tota aby przekazać mu zadania które jej wychowanek mógłby wykonać w Brasylii. Dla Bona Espero ważne było aby poddać samochód przeglądowi rejestracyjnemu. Ponadto Tota został obarczony zadaniem kupna pewnego urządzenia elektronicznego, które uległo awarii i uniemożliwiało łączność internetową. Pierwsza sprawa została załatwiona w taki sposób, że Gratapagliowie zamienili się z Totą samochodami i Tota wracał do Brasylii samochodem państwa Gratapaglia.
Przy kolacji miałem okazję poznać wszystkich obecnych mieszkańców Bona Espero:
1) Marcosa - brata Toty
2) Rozę - małżonkę Marcosa
3) Marcela i Natalię - dzieci Marcosa i Rozy
4) Marię
5) Reginę - Niemkę mieszkającą obecnie w Brazylii a przybyłą do Bona Espero kilka dni przed moim przyjazdem, w celu pogłębienia swojej znajomości esperanta.
Dowiedziałem się też, że kilka dni przed moim przyjazdem do Bona Espero piorun uderzył w instalację elektryczną i spowodował przerwę w zasilaniu energią elektryczną, awarię internetu oraz telefonu.
Około godz. 20 zapada tutaj zmrok i wszyscy przygotowują się do snu. Z racji różnicy czasowej mnie to bardzo odpowiadało. Poszedłem do swojego pokoju i w krótkim czasie kiedy miałem oświecone światło do mojego pokoju szczelinami w drzwiach wdarło się mnóstwo insektów. Niektóre owady były długości zapałki z bardzo dużymi skrzydłami. Stoczyłem z nimi walkę. Potem okazało się, że wystarczyło tylko zgasić światło a inwazja owadów kończyła się. Po trudach podróży zasnąłem szybko, a owady mnie nawet nie miały zamiaru pokąsać.

Podróż do Bona Espero

Moja podróż rozpoczęła się w Zabrzu 12-go listopada 2014 roku o godz. 03 51. Linią autobusową nr 840 przyjechałem do Katowic. Z Katowic do Wrocławia podróżowałem autobusem firmy Polski Bus. We Wrocławiu przesiadłem się na inny autobus tej firmy, aby bezpośrednio dostać się do Pragi (Czechy). Około godz. 14 przybyłem do stolicy Czech. Tam podróżując metrem i autobusem linii 119 osiągnąłem lotnisko w Pradze. Na lotnisku miałem wystarczająco czasu, aby zjeść obiad i wypić piwo.

Szybko upływał czas do mojego odlotu z Pragi do Londynu. Odlot był planowany o godz. 18 40 . Z półgodzinnym opóźnieniem doleciałem do Londynu. W Londynie musiałem zmienić terminal. Przejście do innego terminalu było stosunkowo łatwe, lecz droga była dość długa. Poruszałem się lotniskowym autobusem i lotniskowym pociągiem. Przybyłem na bramkę odlotową we właściwym momencie.

Z Londynu do Sao Paulo lot odbywał się bez problemów i trwał 12 godz. W Sao Paulo 12 listopada o godz. 7 rano czekała na mnie esperantystka Janette Silva. Bardzo potrzebowałem jej pomocy gdyż w Sao Paulo musiałem zmienić lotnisko. Chociaż było wystarczająco dużo czasu na przesiadkę dla osoby, która nie zna j. angielskiego ani j. portugalskiego to zadanie byłoby trudne w realizacji. Przy pomocy Janette zadanie zmiany lotnisk zrealizowaliśmy szybko i bez problemów przemieszczając się autobusem. Do mojego odlotu Janette towarzyszyła mi. Był czas na kawę i pogawędkę. W czasie pogawędki stało się oczywiste, że chociaż do tej pory my nie znaliśmy się, to mamy wspólnych znajomych. Wyposażony przez Janette w woreczek do noszenia dokumentów oraz w brazylijskie pieniądze pożegnaliśmy się. W czasie pożegnania Janette ostrzegła mnie, że dosyć często na tym lotnisku zmienia się bramkę odlotową. Tak też było i tym razem i dzięki tej wiedzy bez problemów mogłem wejść na pokład mojego samolotu. Po prawie dwugodzinnym locie, około godz. 14 ( w Polsce godz. 17) wylądowałem w stolicy Brazylii w Brasilii.

W Brasilii oczekiwał mnie młody człowiek z dzieckiem. Potem dowiedziałem się, że jest on byłym wychowankiem Bona Espero gdzie wszyscy go nazywali Tota. Na lotnisku miała na mnie czekać także siostra naszego gliwickiego Brazylijczyka Marlona. Miałem za zadanie przekazać jej podarunki, które Marlon przygotował dla swojej rodziny. Niestety nie spotkałem siostry Marlona pomimo prawie godzinnego oczekiwania.

Czas szybko upływał, nie mogliśmy dłużej czekać gdyż Tota musiał jeszcze tego samego dnia wrócić do Brasilii, gdzie mieszka razem z rodziną. Dystans pomiędzy Brasylią a Alto Paraizo, gdzie znajduje się Bona Esper,o to około 250 km, więc jechać tam i z powrotem to tak jakby przejechać prawie całą Polskę. Po 4 godzinach jazdy przybyłem do celu mojej podróży do Bona Espero. Tam mogłem na przywitanie uściskać Urszulę i Giuseppe Grattapaglia i przywitać się z innymi mieszkańcami Bona Espero.



początek
Polski Związek Esperantystów - oddział Gliwice (Pola Esperanto Asocio - filio Gliwice), ul. Zwycięstwa 1, 44-100 Gliwice
esperanto­_gliwice@poczta.onet.pl